„Kasiu, jestem dziś taka nieprzytomna…” powiedziała do 5-letniej wnuczki starsza kobieta. Dziewczynka niezwłocznie pobiegła do drugiego pokoju po telefon i wezwała pogotowie. Zawsze traktowałem tę historię jako branżowy żart, jednak i mojemu zespołowi, jedynemu w rejonie, wyjazd do takiego przypadku się przytrafił. Wykrzyczysz, że to oburzające, że jak można tak bezmyślnie wezwać pogotowie, przecież w tej chwili czyjeś życie mogło zależeć od dostępności zespołu ratownictwa medycznego!
Spójrzmy na tę sytuację z innej strony. Po pierwsze, każdy ma obowiązek udzielenie pierwszej pomocy, a konsekwencje uchylenia się od tego obowiązku opisane są w kodeksie karnym „Kto […] nie udziela pomocy, mogąc jej udzielić bez narażenia siebie […] podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.” Kasia raczej nie znała przepisów prawa, działała więc nie z przymusu, a w dobrej wierze. Słyszała, że osobie nieprzytomnej należy pomóc, ale zabrakło jej wiedzy w jaki sposób należy to zrobić. Dziewczynka podjęła pierwszy, najważniejszy i najcięższy krok. ZAREAGOWAŁA!
A czy Ty zawsze reagujesz, jak widzisz kogoś, kto mógłby potrzebować pomocy?
Może Ci w tym przeszkadzać strach, że nie umiesz, zaszkodzisz albo zostaniesz pozwany. Możesz próbować się usprawiedliwiać: pogotowie przecież zaraz przyjedzie, ktoś inny pomoże. Uwierz, żadna z tych obaw nie jest uzasadniona, a wymówki koją tylko Twoje sumienie.
Przełam strach i niepewność. Zaczynając działanie, zadbaj o swoje bezpieczeństwo, dla Ciebie jest ono najważniejsze. Sprawdź, czy osoba jest przytomna i czy oddycha. Gdy już będziesz wiedzieć, co się dzieje z poszkodowanym, niezwłocznie wezwij pogotowie. Dla poszkodowanego to najistotniejszy punkt działania.
Gdyby babcia Kasi rzeczywiście byłaby nieprzytomna, wnuczka podejmując działanie
i wykonując telefon, uratowałaby jej życie. Jak widzisz- jest to dziecinnie proste. Nie bój się pomagać…